Severus Snape

Herbata

Szesnastoletni chłopak szedł szybkim krokiem po korytarzu. Jego włosy, sięgające do ramion i przetłuszczone i omiatały książkę, w której zaczytany był chłopak. Nagle zza rogu korytarza wyszło trzech chłopaków, każdy w złoto-czerwonych szalikach i naszywce z lwem na piersi. Czarnowłosy chłopak szybko wyciągnął różdżkę z kieszeni i wycelował w najbliżej stojącego Gryfona.
-Ty patrz jaki chojrak! – zażartował jeden z nich, uśmiechając się głupio. – Przecież Smark wie ,że regulamin zabrania rzucania zaklęć na korytarzu. Prefekt łamiący regulamin? A to Ci widok.
Chłopak nazwany „Smarkiem” naprawdę nazywał się Severus Snape i powiem bez ogródek ,że najpopularniejszą osobą w szkole to one nie był. Oczywiście przyjaźnił się z ważnymi osobami ,ale te osoby miał raczej kiepską reputację wśród nauczycieli, bo pociągała ich Czarna Magia.
-Spadaj Potter! – warknął Snape w stronę kruczoczarnego Gryfona
-Na życzenie! Impedimento - krzyknął Potter, ale zaklęcie, które miało trafić w Snape’a, odbiło się od srebrnej zbroi stojącej obok i poleciało w stronę pulchnego chłopca, który momentalnie upadł na zimną posadzkę.
Snape zaśmiał się ironicznie i zanim jakikolwiek z Gryfonów odwrócił się w jego stronę, pobiegł w stronę gabinetu Dyrektora.
-Cytrynowe dropsy. Karaluchowy blok... Kurde otwieraj się głupi posągu! – krzyczał Snape, uderzając ręką w chimerę – Zębate frysbi – chimera odsunęła się ,ukazując schody wiodące do gabinetu Dumbledore’a.
Severus zapukał cicho w drewniane drzwi i nie czekając na odpowiedz, wszedł do środka.
-Witam ,panie Snape – powiedział dyrektor bardzo wyraźnie. – Cieszę się ,że wpadłeś. Dropsa? – spytał, podsuwając chłopakowi zielone opakowanie z cytrynowymi dropsami.
„Znowu te beznadziejne dropsy mugoli, nie nawidze ich” – pomyślał Snape, kręcąc przecząco głową.
-Widzisz jest pewna sprawa do omówienia – zaczął Dumbledore znad swoich okularów połówek – Nie podoba mi się to co się dzieje w szkole. Rośnie zainteresowanie Czarną Magią, a w dzisiejszych czasach może to oznaczać tylko jedno. Powstają nowi poplecznicy Voldemorta.
Na dźwięk tego imienia Snape przestał się interesować swoimi paznokciami i spojrzał w stronę Dumbledore’a.
-Ale co ja mam z tym wspólnego, panie profesorze? – spytał Snape z przejęciem w głosie.
-Chciałbym tylko żebyś uważał z kim się zadajesz. Szkoda by było stracić taką osobę jak ty. – Dumbledore uśmiechnął się lekko i wyciągnął znowu zielone opakowanie – Może jednak?

Gosia

Dumbledore i te jego dropsy XD
Ale opowiadanie fajne ciekawi mnie co dalej XP

Herbata

To ja to mam dalej pisać? Razz

Gosia

A to co napisałaś to już jest koniec? Bo jeśli tak to szkoda

Herbata

No nie zastanawiałam się jeszcze co z tym zrobię Razz

Gosia

Moim zdaniem powinnaś pisać dalszą częśc Smile

Pisanie FF jest takie zawiłe.. Razz

Herbata

Wiem . Pewnie dlatego je pisze, aż dwa Razz

Gosia

Ja też dwa. Ale jakoś nie wyrabiam Razz

Herbata

No to tez byś mogła coś tu napisać,co to ja jestem Razz

Gosia

Ale ja mam głupi styl pisania. Sama nie wiem po co właściwie zabieram się za takie rzeczy Razz

Ale zawsze jakąś parodię moge napisać Razz

Herbata

Tak parodia o trzech laskach ,które ganiają Alana w samym szlafroku x) O tym możemy napisać.

Lilith Snape

Nadużyłaś trochę słowa 'chłoapk', a tak poza tym, to faktycznie, ciekawa jestem co dalej:)
Ja raczej nei szybko coś napiszę, z moich opowiadań robię się twory tak mroczne, że ciężko nazwać je fanfickami...

Herbata

Wiem, ale jakoś nie chciało mi się wymyślać genialnch rzeczowników. x) Macie pecha. Gratulacje,że doszłaś do końca!

Lilith Snape

Nie ma czego gratulowoać, bo ff całkiem, całkiem.. Razz

Gosia

No właśnie. Teraz tylko trzeba cię napowić do pisania dalszej części x)